Archiwum czerwiec 2008


5tyg 1dzień
24 czerwca 2008, 11:06

zaskoczyło mnie już dziś wiele. po pierwsze na onecie nie umiem ni kija skasować starego bloga, którego nie zawahałam się użyć  jedynie raz, lecz mimo wszystko nie chcę go tam. nie spodobała mi się też czcionka, której hołdowałam od dawna, a która  dziś nie wiadomo dlaczego wygląda oszałamiająco fatalnie. nigdy nie narzekałam na comic sans, ale to chyba jedna z tych rzeczy, które obok kawy i papierosów brzydną w pierwszych tygodniach ciąży. tylko przyznam, że ani tytoń ani kofeina na nieszczęście me i mojej silnej woli, która męczona i dręczona ostatnio, nie działają na mnie odpychająco.

pełna złudzeń, że może akurat lepiej to wszystko prezentuje się na interii zajrzałam, zalogowałam, po 4 min lekkiego oswajania się z klimatem dostałam wiadomość,a  własciwie propozycję matrymonialną opartą na czystym seksie z jak się nazwał dźwięcznie 'dziadulkiem'. obejrzałam jego 2 zdjęcia, bo przyznam że intrygowało mnie co przedstawiają - na miniaturkach niewiele było widać. to co zobaczyłam rozmiarami też nie grzeszyło, ale jak na mój gust lepiej się prezentowało gdy było nierozpoznawalne.

i tak jestem tu.

zaciążona z Potworem mym, choć pełna strachu, lęku, niepokoju. 

po kiepskich przeżyciach w niedalekiej przeszłości i fatalnym zaufaniu wobec własnej intuicji, której wizje tym razem nad wyraz podejrzanie optymistycznie sie mają, a co mnie nie tyle zbija z tropu, co napawa obawą, że kiedyś i na niej się zawiodę. w duchu jedynie modlę się, oby nie tym razem.

do poniedziałku tak daleko... czy bije Ci serduszko Potworze Juniorze nasz..

generalnie to nie jestem wariatką. mam lekki chaos hormonalny, lekką nerwicę i ciężką wagę podejrzewam, bo jem jakbym conajmniej watahe Potworów Juniorów w sobie nosiła. będzie dobrze, nie?

póki co całe dnie leże, laptopie się cały czas, schizuję czytając fora o poronieniach, oglądam sex w wielkim mieście i notorycznie odwiedzam toaletę, w której spoglądając na papier moje tętno osiąga poziom potrójny, a strach zalewa mi uszy. jest ok, choć przeplamiłam już swoje w tamtym tygodniu. tak, brakuje mi towarzystwa, choć mam 2 kiciaki i żółwia, ale one nie chcą ze mną rozmawiać, nie wiedzieć czemu. teraz kiedy przykutam niemalże do łóżka, mam gigantyczną ochotę ruszyć w bój, sprzątać, myć, nawet do kuchnii wtargnąć i oswoić ten stos wszystkiego w zlewie. jak nigdy. podejrzewam jednak, że kiedy przyjdzie mi móc ruszać się więcej wszelkie tego typu chcice ujdą w niepamięć. czasami zastanawiam się jak Potwór mój to wytrzymuje. i patrzę na niego, widzę ze zmęczony, widzę że ma tyle na głowie, widzę że syf dookoła, widzę że ja leżę, no i tak patrzę tylko i żal mi, ale na patrzeniu się kończy. tak, jestem rozpieszczonym leniem. 

objawy... zapisać bym chciała, bo to potem fajnie tak za lat X wyznać 'Potworze Juniorze, choć nie sikałam za często, rzygałam na lewo i prawo wciąż gęsto'. 

nie sikam częściej niż zwykle, bo w tym zawsze byłam dobra i sikać to ja potrafię zawsze. pomimo tego, że tak uważam nie wpływa to jednak na podwyższenie poczucia własnej mej wartości, które nadal pozostaje ograniczone nie tyle do minimum co po prostu głęboko (jak w teście Weschlera).

nie haftuję też, choć mdli mnie już częściej, boli mnie wszystko od pępka w dół i z przodu i z tyłu, na brodzie pojawiło się osiedle z tyloma pryszczowymi zabudowaniami, że dawno oczy me nie widziały takiej metropolii. włosy mam tłuste, ale nie ukrywajmy, dawno ich nie myłam. gadam głupio i śmieję się i płaczę. i schrupałabym Potwora, ale celibat narzucono nam na czas nieograniczony. oby nie obrosły nas glony.